E-book w formacie PDF jest obecnie jednym z najpopularniejszych formatów książek elektronicznych, choć tak naprawdę nie jest „prawdziwym” e-bookiem. To hybryda, która w mniej lub bardziej udany sposób stara się łączyć właściwości książek drukowanych i e-booków w formacie epub/mobi.

Jest trochę jak samochody hybrydowe: modne, nowoczesne, ale jednocześnie pozbawione zalet samochodów benzynowych i elektrycznych. Nie dają tej wyjątkowej przyjemności prowadzenia, jaką może dać tylko skrzynia manualna, nie wjedziesz nimi do części stref tzw. czystego transportu, a w trasie czy pod ciężką nogą kierowcy paradoksalnie palą więcej niż benzynówki. Niemniej do jazdy miejskiej, czysto użytkowej, są idealne.      

Podobnie jest z e-bookami. Prywatnie uważam e-booki w formacie PDF za zło nie zawsze konieczne. Jeśli tylko mogę, wybieram książkę drukowaną lub epub. Ale format PDF ma swoje zalety. I tak się, nomen omen, składa, że o skład do PDF najczęściej proszą mnie klienci.

Książka do druku i PDF – czy wystarczy jeden skład?

Zwykle selfpublisherzy, którzy chcą wydać książkę drukiem, „przy okazji” proszą o e-book w postaci PDF. Dzieje się tak głównie ze względów ekonomicznych. Wystarczy jedna redakcja i jeden skład. Przy kilku drobnych modyfikacjach parametrów pliku w czasie eksportu możemy uzyskać format do druku i na urządzenia elektroniczne.

Wskazanym jednak jest zrobienie odrębnego składu. Często krój pisma świetnie wyglądający w druku traci swoją czytelność na małym ekranie telefonu. Paginacja stron umieszczana naprzemiennie raz po prawej, raz po lewej stronie może dezorientować e-czytelnika. Jeśli szata graficzna jest bardzo bogata, może utrudniać zarówno czytanie tekstu, jak i nawigację po całości. I rzecz najbardziej istotna – wymiary publikacji. Te najbardziej wygodne do czytania książki drukiem zupełnie nie sprawdzają się na smartfonie. Często są także problematyczne przy czytaniu na monitorze komputera.

W idealnym świecie również redakcja tekstu powinna zostać wykonana dwukrotnie. Chodzi tu głównie o strukturę i organizację. Oczywiście, wszystko zależy od rodzaju książki. Różnicowanie struktury powieści czy innego tekstu o walorach literackich w zależności od postaci książki jest zabiegiem całkowicie chybionym. Jednak poradniki, podręczniki czy teksty naukowe na takim zabiegu zdecydowanie zyskują. 

Redakcja na potrzeby publikacji elektronicznej oraz odpowiednio dostosowany skład są natomiast bezwzględnymi wymogami, jeśli e-book w PDF ma być jedyną formą. Tu nie ma mowy o względach ekonomicznych – redakcję i skład i tak trzeba zrobić. I albo zrobi się to fachowo, ze zrozumieniem specyfiki czytania cyfrowego, albo nie. Troską redaktora powinno być takie uporządkowanie tekstu, by czytelnik nie znużył się ani nie zgubił „między wierszami”. Troską projektanta – stworzenie takiej oprawy graficznej i takiej ścieżki nawigacji, która w maksymalnym stopniu ułatwi poruszanie się odbiorcy po e-booku i powrót do miejsca, w którym przerwał czytanie.

E-book w formacie PDF – dlaczego warto?

Pomijam tu wszystkie aspekty pasywnego zarabiania na e-bookach czy budowania swojej marki osobistej. To temat na odrębną opowieść, bo nie każdy e-book będzie kurą znoszącą złote jaja. Ujmując rzecz ze względów czysto edytorskich i wydawniczych:

E-book w formacie PDF to obecnie jeden z najbardziej „demokratycznych” formatów – można go wydrukować na domowej drukarce, można czytać na smartfonie, laptopie czy czytniku e-booków, a sama publikacja nie zajmuje miejsca na regale. Grono Twoich czytelników może więc być szersze niż w przypadku innych formatów.

Koszt druku książki w procesie wydawniczym stanowi najważniejszą pozycję, przekraczającą kilka(naście) razy wszystkie inne koszty razem wzięte. W przypadku PDF odpada również konieczność składowania egzemplarzy. Znacznie tańsza jest także dystrybucja.

Pozwala autorowi zachować względną kontrolę nad formą – treści ujęte w PDF-ie zachowują dokładnie taką samą strukturę, jaką sobie zaplanował.  

Zatem dlaczego nie lubię formatu PDF?

To kwestia moich osobistych preferencji. E-book w postaci PDF nie daje mi zmysłowej przyjemności czytania (jak książka drukowana) ani możliwości dostosowania formy, by czytało mi się jak najwygodniej (jak epub). Lubię też optymalizację – czasu, przestrzeni, wykorzystania zasobów. A PDF-y bardzo często są po prostu zbyt „ciężkie”, by czytało się je równie swobodnie jak epub czy druk. Najgorzej jest wówczas, kiedy wagi tej nie uzasadnia treść, a wynika ona jedynie z przesadnej oprawy graficznej. W mojej ocenie PDF-y łączą w sobie wszystkie wady pozostałych formatów, nie dając mi praktycznie żadnych korzyści w zamian.

Łatwość generowania PDF-ów z Worda czy Canvy oraz powszechna dostępność obu programów sprawiają, że zalewa nas fala „e-booków” o bardzo niskiej jakości. Żaden z tych programów nie jest dobrym narzędziem do przygotowania profesjonalnej publikacji. Word jest świetnym edytorem tekstu, ale nie ma odpowiednich funkcji graficznych. Z kolei Canva – mimo że w ostatnim czasie pojawiła się możliwość np. regulacji interlinii czy trackingu – wciąż nie jest (i długo jeszcze nie będzie) narzędziem, w którym można wykonać edycję tekstu zgodnie z podstawowymi regułami. Kiedy programami tymi posługuje się osoba, nie mająca zbyt dużego pojęcia o zasadach składu czy projektowania, bywa, że  nagromadzenie błędów i niezręczności odbiera mi całkowitą radość lektury.    

Przykłady?

Prawidłowe dzielenie polskich wyrazów może sprawić kłopoty. Jednak błąd z przeniesieniem do kolejnego wiersza jedynie „ch” po prostu nie powinien się zdarzyć.
Fragment autentycznego e-booka w PDF, dystrybuowanego przez firmę z branży IT.
Podział liczby między dwa wiersze sprawia, że jej prawidłowe odczytanie jest dużo trudniejsze. Z rytmu czytania wybija też font, który nie ma polskich znaków, więc program zaczytał font domyślny – który różni się nie tylko krojem, ale też wysokością liter.
Fragment autentycznego e-booka, dystrybuowanego przez firmę z branży marketingowej.

Oczywiście, różnie niemiłe niespodzianki mogą zaskoczyć także w książkach w innych formatach. Jednak statystycznie najczęściej zdarzają się właśnie w PDF-ach.

Kiedy zdecydować się na e-book w PDF-ie?

Twój e-book liczy kilkanaście lub niewiele więcej stron. Czytelnik dość szybko, prawdopodobnie podczas jednej sesji czytelniczej, zapozna się z całością treści, nie odczuje więc niewygód nawigacji.

Wystarczy Ci niewysoki nakład albo dopiero testujesz grunt i nie masz pojęcia, jaki nakład byłby odpowiedni. Przy nakładach poniżej 100 egzemplarzy koszt jednostkowy książki drukowanej jest niewspółmiernie wysoki, nawet jeśli jest to druk cyfrowy, a nie offsetowy. PDF w tej sytuacji jest idealny. Pozwala na łatwe skalowanie sprzedaży bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Z drugiej strony – jeśli skład był zrobiony profesjonalnie, plik można przystosować na potrzeby druku bez konieczności wykonywania całej pracy od zera, jak w przypadku epub.   

W materiale musi zostać zachowana struktura treści dokładnie taka, jak zaplanował to autor. Epub, który pozwala czytelnikowi na większą ingerencję w formę, nie będzie w tym przypadku dobrym rozwiązaniem. Tabele (zwłaszcza rozbudowane, wielopoziomowe), grafy, infografiki zdecydowanie lepiej będą prezentować się w PDF i nie stracą nic ze swej wierności.  

Przy lekturze e-booka istotne są odniesienia do dodatkowych treści zamieszczonych w Internecie. Wprawdzie w epub również możemy zaszyć aktywne linki, ale nie oszukujmy się. Surfowanie po necie w obecnych czytnikach jest równie sprawne i przyjemne jak ręczne przepisywanie z książki drukowanej linku www.domena.xp/ciekawyfilm1876590/2876&79413aw&77851&4812wkatra 😉

(Ten link jest całkowicie sztuczny i nigdzie nie prowadzi).

Twoja publikacja przeznaczona jest do druku domowego. Tak dzieje się np. w przypadku zeszytów ćwiczeń do nauki języków obcych. Wykonywanie zadań w epubie na czytniku jest właściwie niemożliwe (poza prostymi testami z pytaniami zamkniętymi). Z drugiej strony – jeśli uczy się kilka osób, wydruk domowy wybranych fragmentów może być tańszy i łatwiejszy niż kupno kilku egzemplarzy w księgarni czy kserowanie. 

Kiedy e-book w PDF-ie jest złym pomysłem?

Jeśli zależy Ci na maksymalnej wierności kolorów czy wysokiej jakości obrazów, zdecyduj się na tradycyjny druk. Odwzorowanie kolorów zależy od ustawień monitora czy drukarki czytelnika. Nie masz na to żadnego wpływu. W PDF obrazy są standardowo kompresowane i zwykle jest to tzw. kompresja stratna, co obniża jakość grafik. Bez tej operacji plik byłby zbyt „ciężki”.

Podobnie jeśli masz książkę, w której materiałów graficznych jest bardzo dużo, a ich czytelność jest istotna (np. infografiki). Istotnie zwiększa to „wagę” pliku, co sprawia, że po pierwsze, zajmuje on sporo miejsca w pamięci urządzenia; po drugie, ładuje się (irytująco) wolno.

Kiedy więź z czytelnikiem i napięcie budujesz głównie słowami, które mają pobudzić jego wyobraźnię. Trudno jest wciągnąć się emocjonalnie w akcję książki, kiedy trzeba wciąż pamiętać o przesuwaniu w tę i we w tę pliku, którego format jest niedostosowany do formatu smartfona.    


Porozmawiajmy

Chcesz wydać książkę lub e-book?